
Jeśli w ilości kolejek pojawia się już trójka z przodu, to znak, że nieubłaganie zbliżamy się do najważniejszych rozstrzygnięć na zapleczu Ekstraklasy. Kilka z nich może zapaść już w ten weekend, gdzie od Stalowej Woli do Płocka ważyć się będą losy wielu drużyn. Jedni, jak Stal chcą pozostać na ligowej powierzchni Betclic 1. Ligi, a inni jak Wisła Płock powalczyć o powrót do elity. Chętnych jak wiadomo wielu, a miejsc tylko kilka…
W poprzednim sezonie na poziomie II ligi Stalówka była najlepiej punktującą drużyną na własnym obiekcie, a dziś już na poziomie Betclic 1. Ligi z twierdzy przy Hutniczej została ruina. Beniaminek w obecnej, ligowej kampanii jest najgorszą drużyną pod względem zwycięstw i zdobyczy punktowych. Stal wygrała w tym sezonie u siebie tylko raz (końcówka września 2024 z Ruchem Chorzów 2-0). Rozpoczynający tą serię 32. kolejkę mecz ze Zniczem Pruszków wydaje się być dla nich dobrą okazją, aby zmienić to. Tym bardziej, że…

Grzegorz Szoka tuż przed wyjazdem do Stalowej Woli stracił pracę. Szeroko komentowana od wczoraj – nomen omen – szokująca decyzja jest o tyle zaskakująca, że były już trener Znicza Pruszków na trzy kolejki przed końcem sezonu wraz ze swoim zespołem wywalczył już o punkt więcej niż jego poprzednik Mariusz Misiura. Co warto podkreślić dziesiąta obecnie siła zaplecza Ekstraklasy pod wodzą Szoki większą część swojego obecnego dorobku punktowego (43 pkt.) wywalczyła z TOP 6 ligi (23 pkt.).
A więc Marek Zub (Stal Rzeszów), Pavol Stano (Górnik Łęczna), Marcin Brosz (Termalica Bruk-Bet Nieciecza), Mariusz Misiura (Wisła Płock) – kolejność nieprzypadkowa. Cała czwórka szkoleniowców z najdłuższym stażem, to dziś jedyni trenerzy na poziomie Betclic 1. Ligi, którzy rozpoczynali ten sezon ze swoimi zespołami i dotrwali na trenerskiej ławce do dnia dzisiejszego.
W Tychach poza poprzednią, ligową kampanią nie zmienia się nic. Od sezonu 2013/2014, za każdym razem lepiej punktują po zimowej przerwie. Tej wiosny GKS odniósł na razie najwięcej zwycięstw, strzelił najwięcej bramek i rzecz jasna do tej pory zdobył najwięcej punktów. Znaczącej zmianie uległa za to ilość kompromisów – w poprzednim sezonie było ich najmniej w lidze, a obecnie jest najwięcej.

Wisła Kraków w tym sezonie zdobyła najwięcej bramek (obok Bruk-Betu) w delegacjach, ale jak to czasem bywa w ligowym świecie i Biała Gwiazda ma swoje Warerloo. Takim miejscem dla nich w ostatnich latach są właśnie Tychy. GKS nie dość, że przed własną publicznością przez dwa ostatnie sezony wygrywał z krakowską Wisłą (3:1 i 1:0) to jeszcze przegrał tylko jedno z pięciu spotkań właśnie z tym rywalem.
Niech ten sezon już się kończy – wzdychają pod nosem kibice Stali Rzeszów. Ostatnie tygodnie w wykonaniu ich zespołu są koszmarne. Nie dość, że w trzech ostatnich meczach stracili jedenaście bramek nie strzelając żadnej, to jeszcze nie wygrali od dziewięciu spotkań. Ostatni raz rzeszowski ZKS taką niechlubną serię miał w 2013 roku, gdy II liga dzieliła się na wschodnią i zachodnią.
W XXI wieku (poza sezonem 1999/2000, gdy w lidze występowało 24 drużyny) tylko dwóch polskich zawodników dobiło do granicy 22 bramek – Jacek Ziarkowski w barwach Hetmana Zamość i Maciej Kowalczyk z Kolejarza Stróże. W sobotę dorównać im może Łukasz Zjawiński, który w barwach Polonii Warszawa na swoim koncie ma już strzeleckie oczko.
Pogoń Siedlce przez całą pierwszą część sezonu zdobyła zaledwie 9 punktów. Dziś, w 2025 roku m.in. za sprawą ostatnich zwycięstw z Górnikiem Łęczna (3:1) i Zniczem Pruszków (2:1) beniaminek zdołał wywalczyć 14 punktów. Znaczący wpływ w ten dorobek, który pozwala myśleć o utrzymaniu ma Karol Podliński – 5 goli tej wiosny i 11 bramek w tym sezonie.
Miedź Legnica w całej ligowej stawce straciła do tej pory najmniej bramek w pierwszej części spotkania, a pod wodzą Wojciecha Łobodzińskiego jest ostatnio niepokonana od pięciu spotkań. Czwarta drużyna ligi powoli może szykować się do drugiej w ostatnich pięciu latach barażowej rozgrywki. Poprzednia w 2020 roku zakończyła się na etapie półfinału.
Arka Gdynia może stać się (obok Widzew Łódź, ŁKS Łódź, Zagłębie Lubin, Raków Częstochowa i Miedź Legnica) szóstym klubem na przestrzeni ostatnich 20 lat, który na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce osiągnie nieosiągalny dla wielu poziom 70 punktów. Lider rozgrywek i już pełnoprawny beniaminek Ekstraklasy od końcówki października nie przegrał w lidze, notując serię 17 spotkań bez porażki. Po raz ostatni, taką imponującą passą na tym poziomie rozgrywkowym mogła poszczycić się Miedź Legnica w sezonie 2021/2022.
Przez ostatnie 15 sezonów tylko cztery razy zdarzyło się, aby mistrz jesieni nie wywalczył promocji na najwyższy poziom rozgrywkowy. Będąca liderem po pierwszej części sezonu Bruk-Bet Termalica Nieciecza może więc w niedzielę po raz trzeci w ostatniej dekadzie przypieczętować awans do Ekstraklasy. Warunek, a właściwie trzy warunki… Przede wszystkim zwycięstwo z drużyną Pavola Stano – dziesięć lat temu historycznego strzelca pierwszej bramki dla Słoników w elicie oraz fakt, że trzecia w tabeli Wisła Płock oraz czwarta Miedź Legnica nie zdobędą bez kompletu punktów w swoich spotkaniach. Tyle i aż tyle.
Hubert Mikusiński