Przed startem rozgrywek nie wiedzieliśmy zbytnio, czego spodziewać się po beniaminkach, a czego po spadkowiczach. Jak się okazało, oczekiwać możemy absolutnie wszystkiego – zarówno rzeczy pozytywnych, jak i negatywnych, o czym zdążyliśmy się przekonać spoglądając na zespoły Podbeskidzia, Stali Stalowa Wola, Wieczystej Kraków czy też Pogoń z Grodziska Mazowieckiego. Jedni zaskakują, inni na zapleczu Ekstraklasy póki co piją na smutno, a jeszcze inni w Bielsku-Białej próbują się odnaleźć w II-ligowych realiach. Co to może oznaczać w dalszej perspektywie?
Na wstępie trzeba podkreślić, że za nami kolejny, dokładnie już siódmy z rzędu sezon, w którym z Ekstraklasą pożegnał się beniaminek. Tym razem w najwyższej klasie rozgrywkowej nie poradził sobie Ruch Chorzów i ŁKS Łódź, dla którego był to już czwarty (nikt nie ma więcej) taki spadek w XXI wieku. Co więc może to oznaczać dla obu, dobrze nam znanych drużyn? Być może pewne kłopoty, z którymi po spadku nie potrafiło poradzić sobie sporo klubów. Najbardziej jaskrawymi przykładami wydają się być przedstawiciele z Małopolski. Wisła Kraków i póki co liderująca Termalica Bruk-Bet na dobre zgubiły się w tym I-ligowym lesie i wciąż nie odnalazły drogi powrotnej do najwyższej klasy rozgrywkowej. Niemoc spadkowiczów dopiero po siedmiu latach zdołał przerwać w poprzednim sezonie Szymon Grabowski z Lechią Gdańsk. Wcześniej ta – co by nie pisać – niełatwa sztuka szybkiego awansu po spadku udała się Górnikowi Zabrze w sezonie 2016/2017.
SPADALI I PO ROKU AWANSOWALI:
SEZON 2001/2002 – WISŁA PŁOCK
SEZON 2003/2004 – POGOŃ SZCZECIN I ZAGŁĘBIE LUBIN
SEZON 2007/2008 – ARKA GDYNIA
SEZON 2008/2009 – ZAGŁĘBIE LUBIN I KORONA KIELCE
SEZON 2009/2010 – GÓRNIK ZABRZE
SEZON 2012/2013 – CRACOVIA
SEZON 2013/2014 – GKS BEŁCHATÓW
SEZON 2014/2015 – ZAGŁĘBIE LUBIN
SEZON 2016/2017 – GÓRNIK ZABRZE
SEZON 2023/2024 – LECHIA GDAŃSK
Znacznie lepsze, ligowe życie od spadkowiczów w ostatnich latach na zapleczu Ekstraklasy wiodą za to beniaminkowie, co z pewnością musi stanowić pewne (może i marne) pocieszenie dla kibiców w Stalowej Woli, Kołobrzegu i Siedlcach. Śmiertelność nowicjuszy w tych rozgrywkach z roku na rok znacząco spada, o czym mogliśmy przekonać się w poprzednim sezonie. Polonia Warszawa i Znicz Pruszków utrzymały swoją ligową przynależność, a Motor Lublin ruszył w ślad za innymi świeżakami, którzy w sezonie 2018/2019 zapoczątkowali nieprawdopodobne pasmo sukcesów beniaminków. Od II ligi, aż po Ekstraklasę niezwykle pomocny okazał się oczywiście system barażowy. Skorzystały z niego kluby z Lubelszczyzny (oprócz Motoru również Górnik Łęczna) oraz m.in. Radomiak Radom, który ostatecznie w finale musiał uznać wyższość Warty Poznań.
Z II LIGI DO EKSTRAKLASY ROK PO ROKU:
SEZON 2018/2019 – ŁKS Łódź (awans)
SEZON 2019/2020 – RADOMIAK RADOM (finał)
SEZON 2021/2022 – GÓRNIK ŁĘCZNA (awans)
SEZON 2022/2023 – RUCH CHORZÓW (awans)
SEZON 2023/2024 – MOTOR LUBLIN (awans)
Zbyt dobrych wspomnień nie mogą mieć również spadkowicze z zaplecza Ekstraklasy. W XXI wieku tylko nielicznym udała się ta niełatwa sztuka błyskawicznego powrotu. Ostatnimi drużynami, które szybko zdołały zmartwychwstać były GKS Tychy w sezonie 2015/2016 i pięć lat temu Olimpia Grudziądz. Znacznie częściej za to spadek oznaczał drogę bez powrotu lub co gorsza kolejną degradację, o czym boleśnie w ostatniej ligowej kampanii przekonała się Skra Częstochowa i Sandecja Nowy Sącz, a wcześniej Górnicy z Polkowic i Łęcznej (sezon 2016/2017 i 2017/2018). Teraz na baczności muszą się mieć inni w Sosnowcu, Bielsku-Białej, Rzeszowie oraz… Grudziądzu, gdzie w poprzednim sezonie rzutem na taśmę udało się ocalić ligowy byt, co oznaczało przetrwanie wszystkich II-ligowym beniaminków.
Dla beniaminków II ligi sprzymierzający również okazał się barażowy system, którego beneficjentami już w pierwszym sezonie po awansie do II ligi były takie drużyny jak: Stal Rzeszów (2019/2020), KKS Kalisz (2020/2021), Radunia Stężyca i Ruch Chorzów (2021/2022), Kotwica Kołobrzeg (2022/2023). Każdy kolejny sezon przynosił następnych nowicjuszy, chętnych spróbować sił wyżej. Nie inaczej było również w poprzednim sezonie, gdzie barażową tradycje postanowiły podtrzymać aż dwa zespoły. Jednym z nich była rewelacyjna, ale pokonana przez KKS Kalisz w półfinale Polonia Bytom, a drugim Stal Stalowa Wola, która po 14 latach zdołała wrócić na zaplecze Ekstraklasy.
Drogą bez powrotu dla spadkowiczów stała się natomiast III liga. Od reformy rozgrywek nikt nie jest w stanie wydostać się z niej po roku od spadku! Niebywałe biorąc pod uwagę ilość drużyn, która próbowała tego dokonać. W poprzednim sezonie najbliżej zdjęcia tej klątwy były rezerwy Śląska Wrocław, które dzieliła od Rekordu Bielsko-Biała różnica dwóch punktów lub jak kto woli jednego walkowera, przyznanego liderowi po meczu w Gorzowie Wielkopolskim (na boisku 2:2). Wrócić próbowała również Siarka, która wiosną robiła bardzo wiele, aby dogonić Wieczystą Kraków. W Tarnobrzegu podopieczni Dariusza Kantora po raz pierwszy od niepamiętnych czasów przegrali tylko jedno spotkanie wiosną (Wisłoka Dębica) i po raz trzeci w ostatnim ćwierćwieczu zdołali dobić do granicy 70 punktów – tym razem bez upragnionego awansu.
Dużo lepiej w tej klasie rozgrywkowej być za to beniaminkiem, o czym przekonała się znaczna większość klubów w poprzednim sezonie. Utonęli właściwie tylko nieliczni z trzech grup – Karpaty Krosno, które wbiły się do rozgrywek w miejsce Cosmosu Nowotaniec, Starowice Dolne oraz wspominany często przez nas, walczący do końca (w ostatnich sześciu meczach w lidze nie przegrał żadnego) Wikęd Luzino. Pozostali, jak np. Świdniczanka Świdnik, Flota Świnoujście, Noteć Czarnków, czy też Karkonosze Jelenia Góra dali radę. A jeszcze inni jak Star Starachowice czy Wiślanie wtedy jeszcze Jaśkowice, a dziś już Skawina zakręcili się w górnej części ligowej tabeli gr.4.
Hubert Mikusiński