foto: motorlublin.eu

Krystian Palacz ma dopiero 19 lat, ale sporo w piłce przeżył. Zadebiutował w Ekstraklasie, w barwach Lecha Poznań, ale jego przygoda z pierwszą drużyną skończyła się po trzech meczach. Ostatnio grał w Sandecji Nowy Sącz, z którą spadł z Fortuna 1 Ligi. Teraz trafił do Motoru Lublin i ma nadzieję na udaną przygodę w beniaminku ekstraklasowego zaplecza.

Co przekonało cię do przyjęcia oferty Motoru Lublin?

Przekonało mnie głównie to, że Motor był zdeterminowany i od początku czułem, że to może być dobry wybór. Dodatkowo jest to transfer, a nie wypożyczenie, co dodatkowo utwierdziło mnie w tym przekonaniu.

Czy miałeś propozycje z innych klubów?

Miałem, ale zdecydowanie wizja Motoru była najlepsza.

Motor nie ma ostatnio dobrego PR-u. Różne sprawy ciągną się za tym klubem. Czy w związku z tym nie miałeś wątpliwości, czy warto dołączyć do drużyny?

Zdecydowanie nie, nie myślałem o tym kompletnie. Dla mnie najważniejsze było to, co się dzieje na boisku.

Goncalo Feio to dobry fachowiec, ale słynie też z trudnego charakteru. Czy rozmawiałeś już z trenerem i jeśli tak, to jak go postrzegasz?

Trener Feio to jest bardzo dobrym szkoleniowcem, zresztą odegrał on główną rolę w tym, że ostatecznie trafiłem do Lublina. Opowiedział mi wszystko o klubie i tego jaką mam pełnić role w zespole, a to też ważne, bo nie zawsze tak to wygląda.

Jesteś wychowankiem Lecha Poznań, który słynie ze stawiania na wychowanków. Jak sądzisz, dlaczego nie udało ci się na stałe przebić do pierwszej drużyny?

Ciężko jednoznacznie stwierdzić, ponieważ to już decyzje klubu z Poznania. Ponad pół roku spędziłem w pierwszej drużynie, spełniłem marzenie z dzieciństwa, ale nie udało się tego kontynuować. Nic nie dzieje się bez powodu i może wyjdzie mi to na lepsze.

Debiutowałeś w Ekstraklasie w lutym 2021 roku, u trenera Dariusza Żurawia. Jak ci się z nim współpracowało?

Bardzo dobrze współpracowało mi się z trenerem Żurawiem. Podobała mi się taktyka jaką preferował. Ofensywna gra drużyny, to coś, w czym czuję się znakomicie.

Niecałe dwa miesiące po twoim debiucie trener Żuraw przestał być szkoleniowcem Lecha, a twoja przygoda z Ekstraklasą skończyła sie na trzech meczach. Myślisz, że gdyby dalej pracował, twoja sytuacja w Kolejorzu wyglądałaby inaczej?

Teraz można gdybać, ale jeśli mam zero-jedynkowo stwierdzić, to tak. Myślę, że byłoby zupełnie inaczej.

Przez ostatnie pół roku byłeś wypożyczony z Lecha do Sandecji Nowy Sącz. Grałeś dość regularnie, ale chyba nie będziesz dobrze wspominał tego okresu, bo spadliście z Fortuna 1 Ligi.

Wiadomo, że spadek to fatalna sprawa, ale staram się z tego okresu wyciągnąć pozytywne rzeczy. Ograłem się trochę na poziomie I ligi i to jest dla mnie istotne.

Jaka była atmosfera w klubie z Nowego Sącza? Jak przychodziłeś, Sandecja nie miała jeszcze dużej straty do bezpiecznego miejsca. Co się stało, że nie udało się utrzymać?

Ciężko o to, żeby atmosfera była super, gdy nie idzie na boisku. Na pewno było czuć napięcie. Staraliśmy się o utrzymanie, ale niestety celu nie zrealizowaliśmy. Czynników było wiele, często zdarzały nam się mecze, gdzie powinniśmy dociągnąć wynik do końca albo szybciej zamknąć wynik.

Teraz związałeś się z beniaminkiem Fortuna 1 Ligi. Głównym celem jest utrzymanie, czy chcecie powalczyć o coś więcej?

Myślę, że naszym celem jest jak najlepsza gra co tydzień oraz regularne zdobywanie punktów. Utrzymanie po awansie jest ważne, ale na pewno chcemy więcej.

Rozmawiał Michał Przybycień