Derby dla Lechia Gdańsk, kolejne zwycięstwa Znicza Pruszków i Stal Rzeszów, upragniony awans Kotwicy Kołobrzeg oraz Wieczystej Kraków i nie tylko. Ogarniając cały piłkarski weekend, wybraliśmy kilka boiskowych historii, które warto zatrzymać na dłużej w pamięci.

PIĄTEK W PRUSZKOWIE

Kibice Znicza Pruszków przeżyli w tym sezonie wielkie emocje. Ich klub (w co wielu wątpiło) nie tylko zdołał utrzymać się na zapleczu Ekstraklasy, ale pozostawił po sobie bardzo dobrze wrażenie. Jednym z wielu, symbolicznych obrazków tego sezonu będzie (przynajmniej dla nas) to zdjęcie – Mariusza Misiury, który z Pruszkowem pożegnał się zwycięstwem nad Wisłą Płock.

SOBOTA W KATOWICACH, KRAKOWIE I ŁĘCZNEJ

Dwa razy 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów i raz 1/8 finału Pucharu UEFA. Czterokrotny wicemistrz kraju, dwukrotny zdobywca Superpucharu Polski, trzykrotny zdobywca Pucharu Polski i jego pięciokrotny finalista. Ostatni mecz w Ekstraklasie? Czerwiec 2005 roku!!! GKS Katowice tkwi już od lat w tunelu prowadzącym na najwyższy szczebel rozgrywkowy i zdaje się, że powoli ma już tego dość. 11 z 17 ligowych zwycięstw na wiosnę, rekordowa od czasu powrotu do I ligi ilość 67 zdobytych goli, w weekend odprawiona z kwitkiem Wisła Kraków (5:2) i perspektywa awansu w Gdyni – tak prezentuje się w tym roku GKS Katowice!

Kasa i parcie na sukces to jedno, natomiast koncepcja jak go osiągnąć – to drugie. Wielu już było takich, co kusili obietnicami i rozrzucali walizki wypchanymi pieniędzmi, a gdy przyszło co do czego, to okazywało się, że wydostanie się z III ligowego bagna nie jest takie proste – nawet, gdy ma się dosłownie wszystkie możliwe narzędzia. Aż w końcu nagle i niespodziewanie pojawił się Sławomir Peszko, który z Wieczystą Kraków nie przegrał 22 spotkań z rzędu i wobec porażki Siarki w sobotę mógł oznajmić swojej drużynie, że będzie się działo. I jak pewnie już wiecie – działo się!

Na koniec, w sobotni wieczór Górnik Łęczna mógł zaklepać sobie już bilet na baraże o Ekstraklasę. Wystarczyło pokonać jedną z lepszych drużyn tej wiosny, jaką jest Stal Rzeszów. Były ku temu okazje i szanse, ale skończyło się podobnie jak jesienią w Rzeszowie – zamiast trzech punktów stracone trzy bramki. Goście, którzy jesienią zapłacili w lidze frycowe tej wiosny znowu polecieli na piłkarskiej fantazji. Podwójny triumf w derbach, pokonany lider, mnóstwo młodzieży przed i po matach, punkty w PJS i co najważniejsze kolejne, imponujące, już ósme tej wiosny zwycięstwo Stali.

NIEDZIELA W GDAŃSKU I KOŁOBRZEGU

Ten moment w końcu musiał nadejść. Po latach piłkarskiej posłuchy, nakierowane w ostatnich sezonach na sukces województwo zachodniopomorskie ma za sobą piękny tydzień. Najpierw w środę Świt Skolwin w wielkim stylu przyklepał awans na poziom centralny, a w niedzielę Kotwica Kołobrzeg po zwycięstwie nad Hutnikiem Kraków wdarła się na zaplecze Ekstraklasy i za kilka miesięcy rozpocznie swoje dalekie podróże i realizację kolejnych, pewnie jeszcze ambitniejszych celów.

Jeśli przybijać awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, to tylko w ten sposób. Wypełniony po brzegi stadion w Gdańsku, który wreszcie spełnił swoją należytą rolę. Otoczka, klimat, kontrowersje, derbowa dramaturgia i końcowe rozstrzygnięcie – po raz kolejny w XXI wieku na korzyść Lechii. Szymonowi Grabowskiemu w przeciągu roku udało się stworzyć zespół wygrywający mecz za meczem na własnym terenie (10 zwycięstwo z rzędu), nadający na tych samych falach, pchający wózek przez każde ogniwo w stronę Ekstraklasy.

Hubert Mikusiński