Podkarpacie. Przez lata pustynia na piłkarskiej mapie Polski. Prawie całe swoje życie czekałem tam na jakiegoś przedstawiciela w Ekstraklasie i powrót do 1. ligi obu drużyn z Rzeszowa, których drogi często krzyżowały się na niższych szczeblach rozgrywkowych. Aż w końcu doczekałem się! Najpierw Stali Mielec, a później lepszej, derbowej historii w Rzeszowie, która rozpoczynała się gdzieś po II wojnie światowej i trwa do dziś. Po raz 90. oba kluby z Rzeszowa, będące w ligowej niedoli spotkają się ze sobą po to, aby złapać chwilowy oddech.
Najpierw może trochę o piłce. Finanse, infrastruktura, plany na przyszłość – zawsze wydawało mi się, że to bogatsza w możliwości i sukcesy Stal Rzeszów szybciej dostąpi zaszczytu gry na wyższym szczeblu rozgrywkowym. W pewien upalny, piątkowy wieczór na relikcie przeszłości, jakim jest stadion przy Wyspiańskiego 22 stało się zupełnie inaczej, niż myślałem. Żyjąca biedniej, ale czasami może bardziej charakternie Resovia Szymona Grabowskiego w swoim drugim sezonie na poziomie II ligi dokonała w moich oczach rzeczy wielkiej. Dwa lata później na zaplecze Ekstraklasy (zgodnie już z oczekiwaniami) dołączyła Stal i oba rzeszowskie kluby zostały tam do dziś.
Cztery lata temu, przed pamiętnym, derbowym barażem o I ligę Resovia na swoim koncie miała 3 zwycięstwa odniesione w ostatnich 17 kolejkach. Stal, będąca dziś gospodarzem również niespecjalnie wtedy zachwycała. Ale nie da się ukryć, że już wtedy oba kluby z meczu na mecz rosły piłkarsko w oczach lokalnej społeczności, stając się też w przyszłości trampoliną do lepszego, piłkarskiego świata dla wielu trenerów. Wspomniany wcześniej Grabowski pracuje w Lechii, Niedźwiedź przed momentem był w Widzewie, który wprowadził do Ekstraklasy. Dziś jego misje w Sercu Łodzi kontynuuje Daniel Myśliwiec. – Piłka na Podkarpaciu powoli odzyskuje swoją pozycję, ale do odrodzenia wciąż wiele brakuje – podkreślał wspominany Grabowski, mając zapewne na myśli infrastrukturę, której wciąż tu brakuje. Dziś Stal i Resovia są na samym dole ligowej tabeli, gdzie dzielą je dwa miejsca i punkt różnicy. Być może też dlatego ten mecz wzbudza we mnie większe emocje, jeśli chodzi o trybuny niż samo boisko. Tam akurat nigdy nudno nie było – szczególnie, gdy będziemy trzymać się granic nie tylko Rzeszowa, ale całego Podkarpacia.
O ile właśnie w moim rodzinnym województwie zawsze brakowało mi piłki na najwyższym ligowym poziomie, o tyle w swojej małej ojczyźnie nigdy nie mogłem narzekać na nudę, jeśli chodzi o nieustanną wędrówkę między stadionami ruchu kibicowskiego na Podkarpaciu. Nie wiem, czy jest drugi taki region w Polsce, gdzie było aż tyle przetasowań na trybunach. Rzeszów, Jarosław, Przemyśl, Dębica, Tarnobrzeg, Stalowa Wola, Mielec, Jasło, przez chwilę Sanok – jeśli o kimś zapomniałem to przepraszam. Lata mijają, czasy, priorytety i interesy się zmieniają, ale mam wrażenie, że tu ciągle coś się dzieje.
Niezliczona ilość ekip, które wciąż trwają i mają się dobrze, a nawet jak działalność zawieszają to i tak chwila i wracają jak np. Stal Mielec, która swoje złote czasy zdawała się mieć na przełomie wieku. Później do głosu doszli inni. Podkarpacka Ośmiornica z efektownymi flagami na łuku, robiąca częste akcje na jeden z rzeszowskich klubów. Chuligański układ Siarki i Wisłoki, który przeobraził się w przyjaźń do dnia dzisiejszego. I wreszcie Stal Rzeszów, która nawet gdyby nie należała do La Familii jawi się dziś jako największy gracz na kibicowskim Podkarpaciu.
Na koniec jestem Wam winien kilka słów o derbach, czyli futbolowej wojnie, o której miasto (mimo wielu innych rozrywek) zawsze huczy przez dobre kilka tygodni. No bo czy może być coś gorszego od derbów? Chyba tylko sezony bez derbów, dlatego dziś niektórym w Rzeszowie i nie tylko zazdroszczę tych tygodni strachu, napięcia, stresu, kłopotów, a czasem po prostu minut radości. Niezależnie od wyników i położenia w ligowej tabeli. Derby nawet po raz 90. w historii nie przestają się nudzić. To takie mecze, które nigdy się nie nudzą, a zwłaszcza na takiej kibicowskiej żyle złota, jaką jest moje rodzinne Podkarpacie.
Hubert Mikusiński