Przez ostatnie lata, z racji ligowej przynależności, na takie spotkania w Tarnobrzegu czekało się latami. Nieczęsto bowiem zdarzało się, aby gospodarz, krążący bardziej wokół III-ligowych rozgrywek mógł przyciągnąć na swój stadion ponad trzy tysiące widzów. Większość kibiców Siarki przez ostatnie sezony zdążyła już za czymś zatęsknić – jedni za dobrą piłką na lepszym poziomie, drudzy za głośnym dopingiem, a jeszcze inni nade wszystko za niektórymi rywalami i kibicami drużyny przeciwnej. Prawdziwa mieszanka wybuchowa, z której zamiast zapowiadanego, nie tylko przez klubowego grafika MECZU RUNDY wyszła ZADYMA RUNDY.

Na początek, tak na szybko trudno mi teraz wygrzebać z czeluści pamięci inny, piłkarski obiekt, który w ostatniej dekadzie został trzy razy zaatakowany przez najeźdźcę z różnych stron – możecie pomóc w komentarzach oczywiście. Najpierw w Tarnobrzegu, dziewięć lat temu, atak na stadionowy płot przeprowadzili ”kibice” Zagłębie Sosnowiec targając i paląc starą flagę miejscowych. Kilka lat później w 2022 roku od frontu (czyt. stadionowej bramy) postanowili niespodziewanie najechać ”fani” Stomil Olsztyn. W sobotę prawdziwy szturm nie tylko na ogrodzenie i stadionowe krzesełka, ale przede wszystkim na łazienkę przeprowadzili ”sympatycy” Sandecji Nowy Sącz do spółki ze Stalą Mielec.

Zawsze chciałem, aby takie mecze (nawet z bluzgami – to nieuniknione akurat), dla każdego z nas mogły być wizytówką danej ligi i danej drużyny. Zwłaszcza na obiektach, które nigdy nie robiły kibicom pod górkę. Stadion w Tarnobrzegu przez lata (poza jedynym, derbowym wyjątkiem z przedszkolakami w tle) zawsze słynął z tej kibicowskiej gościnności. 1000 na pierwsze po latach derby ze Stalówką? A co, niech mają. Ponad 600 bilecików dla Motoru? Nie ma problemu. 150 parę sztuk dla KSZO? Proszę bardzo. W każdym z tych przypadków, które można jeszcze oczywiście tu mnożyć nikt niczego nie demolował. Wszystko jak się okazało do czasu…

Może to wydać się dość dziwne, ale pomny tych wszystkich, wymienionych doświadczeń czy to właśnie w meczu z Zagłębiem Sosnowiec czy ze Stomilem Olsztyn nie jestem specjalnie zaskoczony sobotnimi wydarzeniami. Będąc na danym spotkaniu, oprócz boiskowych wydarzeń zawsze lubiłem zaglądać zza kurtyny. Obserwować zachowania poszczególnych jednostek, skrupulatność stadionowej ochrony, psychologię danej grupy – całą tę otoczkę wokół danego meczu. I z każdym kolejnym rokiem, coraz częściej i coraz bardziej dochodziłem do wniosku, że stadion piłkarski, to po prostu miejsce wyjęte spod prawa. Możesz tam zrobić dosłownie wszystko, bez większych konsekwencji, o czym pewnie jeszcze nie raz i nie dwa się przekonamy.

O sobotnim spotkaniu Siarki Tarnobrzeg z Sandecją Nowy Sącz, a konkretnie o stadionowych burdach na sektorze gości napisano, powiedziano i pokazano już praktycznie wszystko. Tyle dyskusji, których wszyscy doskonale wiemy, że nic nie wyniknie. Klub się niby odcina od takich zachowań, ale jak będzie trzeba to zapłaci za głupotę innych. Byliśmy, jesteśmy i co jakiś czas będziemy karmieni tego typu obrazkami i historiami, gdzie demolowane jest wszystko, co znajduje się w pobliżu. Takie mamy prawo i to, że nic się z tym nie robi można zarzucić w pierwszej kolejności policji i prokuraturze. Jedni nie potrafią (albo po prostu nie chcą) nikogo złapać. Drudzy nie potrafią przedstawić zarzutów (albo również nie chcą). Do tego stadionowa ochrona, którą warto pozostawić bez komentarza. Suma tych ”działań” daje nam wynik poczucia totalnej bezkarności i przyzwolenie na tego typu akcje. Ciąg dalszy nastąpi…

Hubert Mikusiński