Garbarnia Kraków, Siarka Tarnobrzeg, Radunia Stężyca, Górnik Polkowice i rezerwy Śląska Wrocław oraz Zagłębia Lubin – właśnie tak od dłuższego czasu wygląda zestaw kandydatów do opuszczenia II ligowych boisk. Kogo zatem za chwilę pożegnamy i za kim w przyszłym sezonie zatęsknimy?

Biorąc pod uwagę ostatnie sezony w II lidze, umowną granicą (poza jednym wyjątkiem), która zapewniała pozostanie w gronie II-ligowych zespołów było minimum 40 punktów. Właśnie taki punktowy dorobek w poprzednich latach pozwolił zostać w lidze m.in. takim zespołom jak Znicz Pruszków, Błękitni Stargard, czy Gryf Wejherowo. W obecnych rozgrywkach najbliżej tej bezpiecznej granicy znajduje się Hutnik. Krakowski zespół w rundzie wiosennej systematycznie gromadził punkty z drużynami zamieszanymi w walkę o ligowy byt. Na Suchych Stawach w ostatnim czasie poległy m.in. rezerwy Zagłębia Lubin, Górnik Polkowice oraz zamykająca ligową tabelę Garbarnia Kraków – jedyna obok rezerw Śląska drużyna z dołu tabeli, w której nie doszło do zmiany trenera.

Gdybyśmy opierali się tylko i wyłącznie na wrażeniach artystycznych i statystyce wymienionych w czasie meczu podań, to na dnie ligowej tabeli nie znalazłaby się ani Garbarnia Kraków ani Siarka Tarnobrzeg tylko Stomil Olsztyn i Znicz Pruszków. Oba zespoły, które na dziś zamykają ligową stawkę, w całych rozgrywkach wymieniły o ponad 2000 podań więcej od rywali, którzy walczą o awans. W przypadku tarnobrzeskiej drużyny znacznie gorzej wygląda bardziej istotna statystyka oddanych strzałów na bramkę rywala. Siarka w lidze ma ich najmniej, co wyraźnie przekłada się na najskromniejszy w lidze dorobek bramkowy. Dla beniaminka światełko w ciemnym tunelu mogło zapalić się w Kaliszu (prowadzenie 2:0), ale na nieszczęście gości grających w przewadze o sobie znowu dał znać m.in. Piotr Giel. Prawdziwy kat drużyny z Podkarpacia zdobył już swoją 9 bramkę w 12 meczu przeciwko przedostatniej drużynie ligi.

W Tarnobrzegu mimo remisu nie tracą nadziei. – Po tym co pokazaliśmy w Kaliszu jesteśmy w stanie wygrać z każdym i zdobyć 9 punktów – mówił po ostatnim meczu Dariusz Kantor. Siarka na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu do strefy bezpieczeństwa traci tyle samo punktów (5) co Garbarnia, którą w poprzedni weekend odwiedziliśmy z naszą kamerą podczas przegranego 1:3 spotkania z Polonią Warszawa (polecamy VLOG). Ostatnia drużyna ligi co ciekawe znajduje się w ligowej czołówce drużyn, które w II lidze oddają najwięcej strzałów (więcej mają tylko trzy drużyny). Mimo imponującego dorobku bramkowego na własnym terenie (więcej goli ma tylko KKS Kalisz) gromadząca najwięcej czerwonych kartek i bezkompromisowa od dziesięciu spotkań Garca przegrała w lidze najwięcej (18) spotkań. Więcej porażek od Ekstraklasy do III ligi mają tylko dwie drużyny, które już pogodziły się ze swoim ligowym losem. Wiele wskazuje na to, że grająca nieprzerwanie od sześciu lat na poziomie centralnym Garbarnia będzie musiała uczynić to samo.

Kolejny po spadku z I ligi niepokój również w Polkowicach, gdzie miejscowi podejmują walkę i to dosłownie – więcej fauli w lidze ma tylko Olimpia Elbląg. Górnik (razem z Siarką) w tym roku wygrywał najrzadziej i co zrozumiałe zgromadził najmniejszą ilość punktów. Swój nieco lepszy od Garbarni, Siarki i rezerw Śląska dorobek punktowy (czyt. strata punktu do bezpiecznej pozycji) zawdzięczają przede wszystkim okazałej wygranej właśnie z Siarką (4:1) oraz remisowi z Radunią (2:2). Wydawać by się mogło, że pocieszeniem Tomasza Grzegorczyka i jego zespołu może być fakt, że dwa z trzech ostatnich spotkań (oba na wyjeździe) Górnik rozegra z zespołami zamieszanymi w walkę o spadek. Problem polega na tym, że w lidze nie ma drużyny, która dłużej czeka (13 spotkań) na zwycięstwo poza domem – ostatnia taka wygrana miała miejsce pod koniec lipca.

Punkt przewagi nad Garbarnią i Siarką oraz stratę czterech ”oczek” do bezpiecznego miejsca mają rezerwy Śląska, które szorują po ligowym dnie, jeśli chodzi o wykreowane szanse w całym sezonie.  Gorzej po tym względem prezentują się m.in. rezerwy Lecha, które w ostatni weekend (wygrana 2:1 przy Oporowskiej) jeszcze bardziej skomplikowały sytuację Wojskowych. Podopieczni Krzysztofa Wołczka spośród wszystkich drużyn zagrożonych spadkiem do III ligi, w tym roku zdołali wygrać najwięcej spotkań. Marne to jednak pocieszenie, gdy  popatrzy się na tegoroczną liczbę ośmiu porażek   – najwięcej obok Garbarni. Mająca w perspektywie dwa wyjazdowe spotkania (Puławy i Tarnobrzeg) dwójka Śląska to jedyna w 2023 roku drużyna, która na boiskach II ligi z nikim nie podzieliła się po równo punktami.

Przewidywalną nieprzewidywalność we Wrocławiu można uznać od pewnego czasu za normalność. Nieco inaczej ligowe sprawy mają się na Kaszubach, gdzie typowana przed sezonem do walki o awans Radunia znalazła się na ostatnim bezpiecznym miejscu w lidze. W Stężycy, gdzie oglądają największą ilość kartek w tym sezonie, ligowy alarm od kilku kolejek jest już bardzo głośny. Z klubu w ostatni weekend zwolniony został trener Ostap Markiewicz. Ukraiński szkoleniowiec w ostatnich tygodniach bardziej przeszkadzał niż pomagał. Sześć spotkań bez zwycięstwa, czyli seria, jakiej Radunia w ostatnich latach nie miała i tylko punkt przewagi nad strefą spadkową nie mogą napawać specjalnym optymizmem miejscowych kibiców ani tym bardziej wójta przed decydującą rozgrywką. Szczególnie, gdy popatrzy się na najbliższych rywali, którzy również mają o co grać.  – Zgubiliśmy gdzieś rytm, każdy odbił się od tego, jakie wyniki zaczęliśmy osiągać, coś się w nas zatrzymało – mówił w poniedziałek na naszym kanale Jonatan Straus. Zapaść formy, problemy z regularnym punktowaniem i niełatwy terminarz, na który zwracał uwagę kilka tygodni temu nasz redakcyjny kolega Michał Czerniak – kto by przypuszczał, że napakowana ligowym doświadczeniem Radunia za chwilę może zgasić światło w II lidze.

Po zmianie trenera dużo lepiej punktować zaczęły rezerwy Zagłębia Lubin. Cenny remis z Polonią w Warszawie oraz skromne zwycięstwa z Garbarnią Kraków oraz Olimpią Elbląg pozwoliły Miedziowym II chociaż na chwilę (a może na stałe?) opuścić strefę, którą okupowali przez ostatni czas. W beniaminka wstąpiła nowa energia – niespotykana na ligowych boiskach od przełomu sierpnia i września, kiedy to po raz ostatni byli w stanie odnieść dwa zwycięstwa z rzędu. – Trzy tygodnie, trzy mecze – cieszymy się, ale wiemy ile pracy przed nami – studził nastroje Paweł Sochacki. Kluczowa dla  II-ligowych losów Lubina może okazać się najbliższa kolejka i starcie z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie – jeśli Zagłębie II wygra znacząco przybliży się do pozostania w lidze.

Hubert Mikusiński