Niebieskie trybuny, które mimo swojej krótkiej historii widziały już wiele. Niekończące się próby wydostania z III ligowych rozgrywek, Krzysztofa Piątka wraz z młodzieżówką podczas w EURO U21, kobiecą reprezentację, finały Pucharu Polski. Było tu AS Monaco i Szachtar Donieck. Bywał tu też Raków z Legią i bywała tu również Cracovia z Wisła Kraków. Arena Lublin, jak żadne inne, urokliwe miejsce w stolicy Lubelszczyzny (a jest ich tu dość sporo) nie pobudzało mojej wyobraźni tak bardzo, jak właśnie ten piękny stadion. Ilekroć go widziałem, przejeżdżając lub przechodząc obok, zadawałem sobie pytanie – kiedy nadejdzie ten dzień, gdy będzie mi dane zobaczyć na nim Siarkę Tarnobrzeg?

Od ostatniego, wygranego przez Siarkę spotkania na Zygmuntowskich Alejach w 2014 roku, ligowe drogi Motoru Lublin i tarnobrzeskiego klubu całkowicie się rozjechały. Ci pierwsi skręcili w niebezpiecznym dla siebie kierunku III ligi, a po paru sezonach i Siarkę na peryferia futbolu rzucił los (lub jak kto woli rzuciła Elana Toruń do spółki z Olimpią Elbląg). Po spadku sam już nie wiedziałem, czy żyjąc kilkanaście lat w Lublinie, faktycznie marzyłem o takim meczu, na takim poziomie rozgrywkowym. Na moje (i pewnie nie tylko moje) szczęście pandemia sprawiła, że to marzenie przesunęło się w czasie. Spełniło się w sobotę 1 października poprzedniego roku. Przy świetle jupiterów. Przy dopingu licznej grupy kibiców, która przyjechała do Lublina specjalnym pociągiem. Wszystko na poziomie II ligi – warto było czekać. Do pełni szczęścia zabrakło chyba tylko rozstrzygnięcia, którego brak w sobotę już nikogo nie zadowoli.

II ligowy Motor do Tarnobrzega wraca po wielu długich latach. Nieco starszy, silniejszy, bogatszy w ligowe doświadczenia, z jasnym celem. Trudno przy takiej wizycie nie wspominać tego, co wydarzyło się np. w 2012 roku, kiedy Siarka również w roli beniaminka, po wielu wcześniejszych, nieudanych ligowych próbach odniosła upragnione zwycięstwo 4:2. Nie da się też zapomnieć ryknięcia gości w 35 minucie oraz przed meczowych, ulicznych przygód, jakie spotkały miejscowych tamtego dnia. Koło takiego spotkania, w sezonie – co by nie mówić – ubogiego kibicowsko nie da się po prostu przejść obojętnie.

Przez ostatni czas oba kluby karmiły się nadzieją – Siarka na pozostanie w lidze, Motor na ucieczkę do jeszcze lepszego, piłkarskiego świata. Dla gospodarzy będzie to mecz ostatniej szansy, aby pozostać w II ligowych rozgrywkach. Każda zdobycz punktowa może mieć kluczowe znaczenie w ostatecznym, ligowym rozrachunku. Dla gości, po niepowodzeniu w Puławach i rozczarowaniu z Hutnikiem, mecz z ostatnią drużyną to wyjątkowa okazja, aby wrócić na zwycięski szlak w wiadomym kierunku.

Hubert Mikusiński