W obecnych rozgrywkach II ligi nerwy wielu kibiców oraz trenerów zostały wystawione na ciężką próbę. Rozpoczęło się od trzęsienia ziemi w Tarnobrzegu, gdzie jako pierwszy w lidze posadę stracił Sławomir Majak, a skończyło dosłownie przed chwilą na Marku Saganowskim w Pogoni Siedlce. Wiele wskazuje na to, że dziesięć klubów obecny sezon dokończy z tym samym szkoleniowcem, z którym rozpoczynało rozgrywki. Osiem pozostałych zespołów szukało następców (niekiedy nawet i dwóch) na poprawę wyników. Kto więc przetrwał od początku, a kto w trakcie ligi zdołał odmienić swoją drużynę?

PRZETRWALI OD POCZĄTKU SEZONU:

-> Rafał Smalec (Polonia Warszawa)

-> Szymon Grabowski (Stomil Olsztyn)

-> Mariusz Misiura (Znicz Pruszków)

-> Mariusz Pawlak (Wisła Puławy)

-> Bartosz Tarachulski (KKS Kalisz)

-> Przemysław Gomułka (Olimpia Elbląg)

-> Grzegorz Kurdziel (GKS Jastrzębie)

-> Artur Węska (Lech II Poznań)

-> Krzysztof Wołczek (Śląsk II Wrocław)

-> Maciej Musiał (Garbarnia Kraków)

W ostatnich miesiącach, oczekiwanego efektu nie przyniosły dotychczasowe zmiany we wspomnianym Tarnobrzegu, Stężycy oraz Polkowicach. Na Podkarpaciu i Kaszubach w tym sezonie najczęściej dochodziło do trenerskich roszad na stołkach trenerskich. Efekt? Daleki od idealnego. Wyników beniaminka, mimo niezłego początku nie poprawił zatrudniony po raz pierwszy na swój własny, trenerski rachunek Łukasz Becella, który z Siarką zdołał wygrać tylko 4 z 18 ligowych spotkań. Bardziej obiecująco przy Alei Niepodległości 2 na pewno wygląda początek Dariusza Kantora. Pracujący z sukcesami w III-ligowej Wisłoce Dębica szkoleniowiec, przygodę na ławce trenerskiej  w wyższej klasie rozgrywkowej rozpoczął od 2 zwycięstw, 2 porażek i ostatniego remisu w Kaliszu.

Trenerskiego hat-tricka zanotowały w tym sezonie pomorskie kluby. Obok Lechii i Arki, w rozczarowującej i dołującej od początku sezonu Raduni długo na beczce prochu siedział Sebastian Letniowski, który w Stężycy spędził ponad 1000 dni swojego trenerskiego życia. Trzymając się nomenklatury pirotechnicznej, jego następca Ostap Markewicz okazał się na Kaszubach totalnym niewypałem. Zespół stawiany przed sezonem w roli kandydata do walki o najwyższe cele zamiast marszu w górę tabeli zaliczył totalny zjazd w dół tabeli i po sześciu spotkaniach bez zwycięstwa na dobre uwikłał się w walkę o pozostanie w II lidze. Ukraińskiego trenera-widmo zastąpił Szymon Hartman – do niedawna trener juniorów starszych Raduni oraz asystent selekcjonera reprezentacji Polski do lat 15.

Znacznie lepsze efekty, trenerskie roszady przyniosły w Nowej Hucie w Krakowie i póki co przynoszą w Lubinie. Andrzeja Paszkiewicza, który nie doczekał swojej trenerskiej studniówki (96 dni pracy) na Suchych Stawach zastąpił Bartłomiej Bobla. Nowy trener, przy wydatniej pomocy władz klubu dźwiga ciężar utrzymania drużyny, która pod jego wodzą przegrała tylko 4 z 18 ligowych spotkań. Swój czas ma również Paweł Sochacki, który ostatnio robi wiele, aby rezerwy Zagłębia nie skończyły II-ligowej przygody po jedynym sezonie. Następca Jarosława Krzyżanowskiego przejął ostatnią w tabeli drużynę, z którą najpierw przy Konwiktorskiej wywalczył remis z liderującą Polonią, a później wygrał dwa spotkania (Olimpia i Garbarnia) bez straty gola. Trzy mecze wystarczyły, aby drugi zespół Miedziowych opuścił strefę niebezpieczeństwa.

Analizowanie plusów i minusów, kotłowanina myśli za zamkniętymi drzwiami oraz nerwowe dyskusje nie mogły ominąć Kołobrzegu, gdzie posadę stracił zatrudniony przed sezonem Marcin Płuska. Tracąca z każdą kolejką dystans do ligowej czołówki Kotwica w połowie kwietnia zdecydowała przywrócić na trenerską karuzelę Macieja Bartoszka. Przyjście 46-letniego, byłego szkoleniowca m.in. Wisły Płock czy Korony Kielce dało beniaminkowi nie tylko nową, piłkarską energię, ale przede wszystkim pewną, wyjazdową stabilizację. Jedna porażka poniesiona z liderującą Polonią i cztery zwycięstwa (trzy wyjazdowe po 1:0) po ostatniej kolejce przybliżyły wicelidera do miejsca dającego bezpośredni awans.

W obecnych rozgrywkach były również takie miejsca, gdzie działy się różne dziwne rzeczy, a decyzje o zmianie trenerów całkowicie odmieniły oblicza zespołów. Jednym z takich klubów była na pewno Pogoń Siedlce, którą w październiku objął Marek Saganowski. Będąca na przedostatnim miejscu w tabeli drużyna od przyjścia nowego trenera przegrała w lidze tylko 2 z 15 rozegranych spotkań. 44-letni, były szkoleniowiec m.in. Motoru Lublin w kilka miesięcy zapracował na zaufanie, przedłużenie kontraktu i… szokujący wielu angaż w Wiśle Płock. Sześć dni po przedłużeniu umowy Saganowskiego w Pogoni zastąpił jego dotychczasowy asystent Maciej Soroka.

W II-ligowych realiach jednak żaden inny tzw. efekt nowej miotły nigdzie nie zadziałał tak dobrze, jak w Lublinie. 13 zwycięstw, 4 remisy i 3 porażki – odkąd na Arenie Lublin pojawił się Gonçalo Feio nie ma w lidze klubu, który na swoim koncie zgromadził taką liczbę punktów (43), strzelił tyle bramek (40) i odniósł tyle zwycięstw. Portugalski trener potrzebował kilku nowych ludzi i parę kolejek, aby po nieudanym posunięciu ze Stanisławem Szpyrką w nieprawdopodobny sposób uwolnić drzemiący w Motorze potencjał.

Hubert Mikusiński