Awans Kotwicy w ubiegłym sezonie do II ligi zdawał się być dla jednych powiewem szaleństwa, a dla innych powiewem świeżości dla II ligowych rozgrywek. Rzekome błędy organizacyjne po awansie, gdy w klubie pożegnano się z trenerem, sztabem szkoleniowym, dyrektorem sportowym, analitykiem, a wcześniej kierownikiem nie wpłynęły negatywnie na postawę zespołu. Beniaminek od początku sezonu imponował organizacją gry, charakterem i co za tym idzie dobrymi wynikami. Szczelna defensywa, imponująca seria 9 zwycięstw z rzędu, pozycja lidera – w Kołobrzegu wszystko zmierzało w dobrym kierunku aż do końcówki rundy, kiedy drużyna Pana ze zdjęcia złapała lekką zadyszkę (czyt. 5 spotkań bez zwycięstwa i tylko 2 zdobyte gole).
Do – wydawać by się mogło – pustego baku Kotwica postanowiła dolać trochę ”ekstraklasowego paliwa”. W zimowym oknie transferowym drużynę z Pomorza Zachodniego zasilili Adam Frączczak (244 spotkań w Ekstraklasie) oraz trzech Łukaszów – Sierpina (88 spotkań), Wolsztyński (77) oraz Kosakiewicz (54). Ich obecność w II ligowych realiach z ekstraklasowym bagażem ponad 460 spotkań póki co niewiele pomogła beniaminkowi, który dalej spisuje się poniżej oczekiwań. 1 zwycięstwo w 8 wyjazdowych spotkaniach i tylko 2 wygrane w 11 ostatnich meczach. Do tego kłopoty ze zdobywaniem goli, stwarzaniem sytuacji i pierwsza od blisko roku porażka w Kołobrzegu zdają się potwierdzać tezę, jaką wysnuł nasz redakcyjny kolega. – Ściąganie ”tłustych kotów” po 30-stce to nie jest najlepszy pomysł. W tej lidze, liczy się głód, a Kotwica roztrwoniła olbrzymią przewagę i teraz będzie nerwówka – napisał ostatnio Maciej Szcześniewski.
Mimo swoich problemów Kotwica dziś ma szansę wrócić na pozycję lidera. Aby się tak stało w meczu otwierającym w czwartek 26. kolejkę II ligi (godz. 16:00) nie może pozwolić sobie na porażkę w oddalonym od Kołobrzegu o ponad 700 kilometrów Jastrzębiu-Zdroju. Miejscowy GKS, którzy również w ostatnim czasie miał swoje przejścia. Spadek z hukiem, kadrowa rewolucja, zmiany w gabinetach i słabe wyniki jesienią powoli zdają się odchodzić w zapomnienie. Dużo lepsza forma strzelecka (20 goli jesienią, a w 2023 roku już blisko połowa tego dorobku) oraz ostatnie, ważne zwycięstwa z Radunią oraz Siarką sprawiły, że spadkowicz złapał lekki oddech od strefy spadkowej. Utrzymać go pozwolą tylko i wyłącznie punkty w kolejnych spotkaniach – najpierw z Kotwicą, a później w trzech wyjazdowych, jakie GKS rozegra w tym miesiącu.