fot. KKS Kalisz

W poprzednim sezonie 37 spotkań, 14 bramek i 13 asyst. Strzelecki kat Siarki Tarnobrzeg i nie tylko. Wczoraj w KKS Kalisz, a dziś już w Chojniczance Chojnice. Piotr Giel specjalnie dla nas trochę o piłkarskiej przeszłości, trochę o teraźniejszości i przyszłości.

Kto pomógł Panu na początku swojej kariery piłkarskiej?

Myślę, że trenerzy, którzy na początku mojej kariery w Ruchu Radzionków wpajali mi pewne zasady gry w piłkę nożną, mieli bardzo duży wpływ na rozwój tego, co się dzieje teraz w moim życiu. Myślę, że te pierwsze lata z tymi trenerami z akademii którzy często schodzą na drugi plan, pokazały mi podstawy. Myślę, ze to jest właśnie ten aspekt wiodący w każdej początkującej przygodzie.

Czy w czasie Pańskiej kariery przejawiała się rywalizacja z bratem?

Na początku tak, jeszcze nawet w seniorach, też początkowe lata w Ruchu Radzionków, a potem z biegiem lat też ta rywalizacja schodziła na dalszy plan. Oczywiście, były mecze, w których mieliśmy przyjemność zagrać przeciwko sobie i ta rywalizacja występowała, ale nauczyliśmy się z tym żyć i myślę, że ta rywalizacja zeszła na dalszy plan.

Jaki aspekt piłkarski uważa Pan za najważniejszy na pozycji napastnika?

Wydaje mi się, że nos do strzelania bramek jest bardzo ważny, bo jest masa napastników o różnej charakterystyce. Jeden jest szybki, inny jest silny, jeszcze inny potrafi dobrze grać głową, ale koniec końców liczy się to, czy napastnik potrafi znaleźć się w sytuacji, wykorzystać tę sytuację. Myślę, że ten aspekt, tak jakby nos piłkarski w sytuacjach podbramkowych jest bardzo ważnym moim zdaniem aspektem.

Czy jeszcze występuje u Pana stres przed meczem?

Zawsze jest jakiś dreszczyk emocji przed każdym meczem. Kiedyś słyszałem mądre słowa, że jak skończy się ten dreszczyk emocji przed meczem, to znaczy, że to jest moment w którym trzeba skończyć grać w piłkę. Ja cały czas ten dreszczyk mam, ale już z biegiem lat po prostu człowiek sobie radzi w takich sytuacjach. Kwestia wydaje mi się chyba doświadczenia.

Jaki moment w KKS-ie Kalisz wspomina Pan najlepiej?

Było parę ciekawych momentów na pewno przez te dwa lata, ale Puchar Polski. Mecz z Widzewem, Górnikiem, Śląskiem i Legią. Takie cztery najtrafniejsze momenty, które człowiek zapamięta do końca życia.

Czy uważa Pan, że wykorzystał Pan swoją karierę w 100%?

Myślę, że nie ma zawodnika na świecie, chodź może pewnie są, którzy uważają, że wyciągnęli max, ale wielu zawodników myślę, że tak jak ja uważa, że można było zrobić coś lepiej i zawsze inaczej do pewnych sytuacji podejść, może byłoby inaczej no ale tego się już nie dowiemy. Ja jestem zadowolony z tego, że zawodowo utrzymuje się z gry w piłkę i to mnie po prostu cieszy w tym wszystkim.

Jakie ma Pan plany na dalszą przyszłość?

Abym jak najdłużej grał w piłkę i to jest główny plan.

A po zakończeniu kariery piłkarskiej? Kariera trenerska?

Myślę, że bardziej właśnie gdzieś jakaś trenerka, może w jakichś strukturach klubowych, od akademii, dyrektor sportowy… Czas pokaże. W każdym razie chciałbym pozostać w tej piłce, w jakiej roli to jeszcze do końca nie wiem, ale gdzieś tam pomału się przygotowuje, tutaj kursy trenerskie, tutaj studia, można powiedzieć, że w tym kierunku pomału się człowiek przygotowuje.

Rozmowę przeprowadził Łukasz Nowak.