Podobno najlepsza. Ponoć najmocniejsza. Na pewno najbogatsza. Przed startem sezonu w III lidze gr. 4 wydawało się nam, że przez najbliższe miesiące czeka nas pasjonująca walka zawodowców z amatorami. Tymczasem rozgrywki w ostatniej grupie na razie przypominają wyścig żółwi, w którym co tydzień, na mniej lub bardziej równych boiskach potyka się każdy.

Na początek kilka słów przypomnienia. Cztery grupy, a z każdej awansuje tylko jedna drużyna. III liga to wyjątkowo trudne rozgrywki – być może najtrudniejsze w kraju, o czym w ostatnich latach mniej lub bardziej boleśniej przekonały się uznane marki z Łodzi, Warszawy, Krakowa, Rzeszowa, Lublina czy Stalowej Woli. W tym sezonie wydawać się mogło, że prędkość ligowemu wyścigowi w grupie 4. nadawać będą najbogatsze i najsilniejsze kadrowo drużyny Wieczystej Kraków i Avii Świdnik. Tymczasem po 11. kolejkach sytuacja we wszystkich grupach wygląda następująco:

III LIGA GR. 1

Lider (Lechia Tomaszów Mazowiecki)  i wicelider (Świt Nowy Dwór Mazowiecki) – łącznie 51 zdobytych punktów i jedna porażka.

III LIGA GR. 2

Lider (Świt Skolwin) i wicelider (Vinieta Wolin) – łącznie 54 zdobyte punkty i dwie porażki.

III LIGA GR. 3

Lider (Rekord Bielsko-Biała) i wicelider (Śląsk II Wrocław) – łącznie 53 zdobyte punkty i jedna porażka.

III LIGA GR.4

Lider (Wieczysta Kraków) i wicelider (Avia Świdnik) – łącznie 43 zdobyte punkty i aż siedem porażek!

Nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę potencjał kadrowo-organizacyjny wszystkich tych drużyn. Jednego tygodnia przegrywa Siarka Tarnobrzeg i Garbarnia Kraków, czyli spadkowicze z II ligi, a następnego punkty gubią faworyci ze Świdnika i Krakowa. Obecnie pierwszą Wieczystą i dwunastą w tabeli Świdniczankę dzieli osiem punktów. Ktoś powie, że może świadczy to o sile ligi, gdzie każdy jest mocny, ale niestety tak nie jest. Od pewnego czasu jesteśmy świadkami niebywałej niemocy w ligowej czołówce, do której w przeciągu dwóch tygodni może doskoczyć praktycznie każdy.

Avia Świdnik, która od początku sezonu robiła wszystko, aby rzucić wyzwanie Wieczystej Kraków na swoim koncie ma już taką samą ilość porażek, ile przez całe poprzednie rozgrywki. Może i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo i takie rzeczy się zdarzają, ale porażka w weekend z ostatnią drużyną ligi, która strzeliła w lidze najmniej bramek i od sierpnia nie wygrała żadnego spotkania musi szokować. Karpaty Krosno po siedmiu z rzędu porażkach i dziewięciu spotkaniach bez wygranej zgarnęły swój drugi komplet punktów. Ten pierwszy wywalczyli na inaugurację z – a jakby inaczej – Wieczystą Kraków.

W ostatnich sezonach, w rolę ligowego Janosika na boiskach III ligi wcieliła się Wisłoka Dębica, która od dłuższego czasu grabi z punktów bogatych i rozdaje te punkty biednym. Boleśnie przekonała się o tym kiedyś Stal Stalowa Wola, w tym sezonie Avia Świdnik, a w weekend Wieczysta Kraków, która już trzykrotnie mierzyła się z tym rywalem i za każdym razem bez powodzenia. W przypadku ligowego krezusa, wizyty na Podkarpaciu kończone w ten sposób zdają się być już pewną normalnością:

WIECZYSTA KRAKÓW vs. PODKARPACIE

1:1 Wisłoka Dębica

0:1 Karpaty Krosno

1:1 Stal Stalowa Wola

2:3 Sokół Sieniawa

1:3 Wisłoka Dębica

3:1 KS Wiązownica

Tylko jedna wygrana, rzutem na taśmę wywalczony punkt w Stalowej Woli i remis z Wisłoką, która ostatni swój mecz w Dębicy wygrała w sierpniu ze wspomnianą wyżej Avią Świdnik. Bilans, który nikogo nie rzuca na kolana, a już na pewno nie kolejnego, podkarpackiego rywala, jakim w następny weekend będzie Sokół Sieniawa.

Niepowodzenie Avii i potknięcie Wieczystej zgodnie, bez straconej bramki w weekend wykorzystali inni: Siarka Tarnobrzeg, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Podlasie Biała Podlaska oraz najlepszy do tej pory beniaminek w lidze Star Starachowice. Za kilka dni cała czwórka między sobą zawalczy o ligowe podium, na które w tym sezonie szczególnie trudno nie jest się wdrapać. Coś na ten temat powiedzieć mogą niepokonani na własnym terytorium Czarni Połaniec oraz Garbarnia Kraków, która w starciu z Sokołem Sieniawa postanowiła na Rydlówce sprawić swoim kibicom psikusa. Dokładniej uczynił to jeden człowiek o dziwnie brzmiącym nazwisku Kwaczreliszwili. Autor trzech bramek w niedalekiej przeszłości, na III-ligowych boiskach robił już podobne rzeczy w barwach Huraganu Morąg, gdzie pięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców.  

Na ligowe podium mogła wskoczyć również walcząca w poprzednim sezonie do ostatnich minut o utrzymanie Chełmianka Chełm. Ale zamiast marszu w górę tabeli niepokonani od sześciu spotkań gospodarze ponieśli najboleśniejszą porażkę 1:6 od zamierzchłych czasów gry w jednej grupie ze Stalą Rzeszów i Motorem Lublin. Żeby było śmieszniej to pogromcą okazał się beniaminek z Jaśkowic, który do niedawna żółwim tempem wlókł się na obcych boiskach będąc jedną z gorzej punktujących drużyn na wyjazdach. Popularne w swoim regionie Jaśki zagrają dziś zaległe spotkanie z poruszającą się w ostatnich tygodniach również w żółwim tempie Garbarnią Kraków.

Hubert Mikusiński