Trener, który jak żaden inny najlepiej zna realia tych rozgrywek. Mnóstwo ważnych zawodników, jacy pozostali w klubie po spadku. W tle nowy, tak długo wyczekiwany, pachnący świeżością obiekt. Nic tylko udowodnić swoje aspiracje na boisku. Sandecja Nowy Sącz już w pierwszym sezonie po spadku bardzo chce dokonać czegoś, co przez lata nie udawało się nikomu w III-ligowych rozgrywkach – wrócić na poziom centralny, z którym była związana od 2008 roku. Na razie wychodzi nie najgorzej.
Na początku więc był chaos. Potem był chaos i z racji właśnie tego chaosu, jaki towarzyszył Sączersom przez lata, nikt do końca nie mógł przypuszczać, na co ta naprawdę po spadku będzie stać Sandecję. Szybko okazało się, że stać na wiele. Najpierw wyjazdowe zwycięstwo na ciężkim terenie (zwłaszcza dla faworytów) w Dębicy, a później kolejne, cenne trzy punkty wyrwane z Podlasiem Biała Podlaska (z 0:2 na 3:2). Wymarzony start, który został kontynuowany w kolejnych tygodniach m.in. w Tarnobrzegu, gdzie w szlagierowym spotkaniu stało się coś, do czego III-ligowi kibice zdążyli już przywyknąć.
Oprócz hurtowo zdobywanych goli po przerwie, w szóstym meczu z rzędu przeciwnicy Sandecji kończyli mecz w niepełnym składzie. Czerwone kartki (łącznie dziewięć w tym sezonie) pokazywane ligowym rywalom w różnych odstępach czasowych (m.in. pierwsza minuta z KS Wiązownicą i piąta ze Świdniczanką Świdnik) stały się w ostatnich tygodniach przedmiotem wielu, powtarzających się dyskusji kibiców. Pewien wyjątek od tej ”reguły” stanowiło spotkanie, w którym to Sączersi doznali jedynej do tej pory porażki, kończąc ligową potyczkę na Podhalu w niedowadze. Podobnie było również w pierwszy weekend listopada (2:2) z Wiślanami Skawina, kiedy przez ponad godzinę spadkowicz musiał radzić sobie w osłabieniu.
_______________________________________________________________________________________________________________
LICZBY SANDECJI:
10 – tyle rzutów karnych w tym sezonie egzekwowali Sączersi (osiem z nich zamienili na bramki)
13 – tylu zawodników w drużynie lidera rozgrywek wpisywało się na listę strzelców w tym sezonie
25 – ilość bramek (blisko 70%) zdobyta przez Sandecję Nowy Sącz w tym sezonie po przerwie
_______________________________________________________________________________________________________________
I właśnie to spotkanie z ostatniej kolejki, w samej końcówce pozbawiło po raz pierwszy Sandecje ligowych punktów w swoich jeszcze pustych czterech ścianach – niezdobytych w tym sezonie przez nikogo. O wyjątkowym braku gościnności lidera rozgrywek Betclic 3. Ligi gr. IV w wyczekiwanym i budowanym latami, nowym mieszkaniu przekonali się zresztą nie tylko ligowi rywale. Rady na boisku w Nowym Sączu sobie nie dały również w rozgrywkach Pucharu Polski rewelacyjnie spisujące się w Ekstraklasie i rozgrywkach Betclic 2. Ligi drużyny Cracovii oraz Pogoni z Grodziska Mazowieckiego, co może świadczyć tylko i wyłącznie o sile zespołu, jakim dysponuje Łukasz Mierzejewski.
Z blisko 20-sto osobowej grupy zawodników, jaka została w Nowym Sączu po spadku, na pierwszy plan wysuwa się oczywiście postać Rafała Wolsztyńskiego. Napastnik Sandecji strzela w tym sezonie do ligowych rywali, jak z karabinu maszynowego. Na swoim koncie zgromadził już nie tylko dwa razy więcej trafień niż drugi pod względem skuteczności w lidze duet Ivao/Szynka, ale ma też więcej goli niż cztery drużyny zamykające ligową tabelę. Wolsztyński w tym wyjątkowej dla siebie, ligowej kampanii na swoim koncie zapisał już trzy hat-tricki (dwa klasyczne), dwa dublety i sześć skutecznie wykonanych rzutów karnych, których spadkowicz w tych rozgrywkach egzekwował najwięcej spośród wszystkich drużyn.
Sandecja wyścigu o awans na razie nie ma sobie równych – nie tylko w swoim ligowym rewirze, gdzie na tym etapie rozgrywek punktuje lepiej niż rok temu Wieczysta Kraków. Spośród wszystkich czterech grup rozgrywek Betlic 3. Ligi, to właśnie podopieczni Łukasza Mierzejewskiego zgromadzili na swoim koncie najbardziej pokaźną ilość punktów, bramek i co za tym idzie wygrali najwięcej spotkań. Sączersi mogą również pochwalić się przewagą w tabeli, jakiej obecnie nie ma żaden inny lider tego poziomu rozgrywkowego. W Nowym Sączu, po latach klubowej ciemności i beznadziejności pojawił się nie tylko nowy stadion, ale też umiarkowany optymizm na kolejne miesiące. Może być oczywiście większy, o ile lider poradzi sobie z wymagającym trio (Star Starachowice, Avia Świdnik i Wisłoka Dębica) na koniec tego słodko-gorzkiego dla nich roku.
Hubert Mikusiński